Nieznany obiekt nad Polską. Dowództwo Operacyjne wyjaśnia, dlaczego nie został zestrzelony

Dodano:
Dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz (z lewej) oraz szef Wydziału Prasowego DORSZ ppłk Jacek Goryszewski (z prawej) podczas wypowiedzi dla mediów Źródło: PAP / Piotr Nowak
Po tym, jak niezidentyfikowany obiekt wleciał w polską przestrzeń powietrzną, wojsko wydało komunikat, w którym tłumaczy, dlaczego nie został on zestrzelony.

"O godzinie 6.43 w przestrzeń powietrzną RP wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który był obserwowany przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju" – czytamy w oświadczeniu Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych zamieszczonym w poniedziałek na platformie X.

Zgodnie z obowiązującymi procedurami dowódca operacyjny (gen. Maciej Klisz – red.) zawczasu uruchomił wszystkie dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji, poderwane zostały dyżurne pary myśliwskie oraz śmigłowce. Natomiast naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości – wynika z oświadczenia wojska.

Dowództwo Operacyjne: Obiektu nie udało się jednoznacznie zidentyfikować

"Od momentu wejścia w polską przestrzeń powietrzną podjęto próby weryfikacji wizualnej obiektu w celu identyfikacji przed ewentualną neutralizacją. Niestety z uwagi na panujące warunki atmosferyczne nie udało się go jednoznacznie zidentyfikować co uniemożliwiło podjęcie decyzji o jego zestrzeleniu" – czytamy.

"O godzinie 7.16 nasze środki radiolokacyjne utraciły sygnał niezidentyfikowanego obiektu powietrznego. W celu weryfikacji i potwierdzenia wskazań technicznych systemów radarowych uruchomiono naziemne oraz powietrzne poszukiwania ewentualnego obiektu na terenie gm. Tyszowce (woj. lubelskie), w które zaangażowano żołnierzy WOT oraz funkcjonariuszy służb mundurowych" – podkreśla DORSZ.

Wojsko podaje, że jest w stałym kontakcie ze stroną ukraińską "mającym na celu ostateczną weryfikację informacji na temat incydentu". "W przypadku pojawienia się dodatkowych informacji na temat incydentu oraz prowadzonych poszukiwań Dowództwo Operacyjne RSZ będzie na bieżąco informować" – napisano w komunikacie prasowym.

Zmasowany atak Rosji na Ukrainę. Co wleciało do Polski?

W poniedziałek Rosja wystrzeliła w kierunku Ukrainy ponad 100 rakiet i około 100 dronów, zabijając co najmniej pięć osób i atakując obiekty energetyczne w całym kraju.

"Dzisiaj w godzinach porannych doszło do jednego z najbardziej intensywnych ataków na terytorium Ukrainy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Uderzenia z użyciem rakiet manewrujących, balistycznych oraz bezzałogowych statków powietrznych miały miejsce również na obiekty znajdujące się w pobliżu naszej granicy" – poinformowało polskie wojsko.

Agencja Reutera podała, że podczas rosyjskiego bombardowania Ukrainy w przestrzeń powietrzną Polski wleciał dron. – Zakładamy, że to był dron, ponieważ trajektoria lotu i prędkość wskazują, że na pewno nie był to pocisk rakietowy – powiedział ppłk Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego, cytowany przez Reutersa.

Jak tłumaczył, "nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy obiekt był rosyjski czy ukraiński, gdyż warunki pogodowe uniemożliwiły identyfikację wizualną". Rzecznik dodał, że obiekt jest poszukiwany przez 100 żołnierzy na ziemi i jeden helikopter.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...